Sunday, January 5, 2014

Żołnierz

Nagle wszystko stało się jasne.

Obejrzałam właśnie kolejny film o niemieckich pilotach, tak, tak właśnie. Gdyby to kogoś miało zaskoczyć. Ten nazywał się Into The White (W biel) i musze przyznać, że stereotypami trochę zalatywał, ale jednak był bardzo ciekawy. Co więcej, oparty na prawdziwej historii. Nie wiem, czy mądre jest oglądać filmy o ludziach utkwiłych na śniegowej pustyni w śnieżnej zamieci, ale co tam.
Ah, ta niemiecka dyscyplina. Większość ludzi zupełnie ja degraduje, śmieje się z niej, pomniejsza, ale dla mnie to nieustająca fascynacja od samego spotkania z książką Moczarskiego i próbną maturą o idealiźme niekoniecznie dobrym. I jeszcze bardziej jestem zafascynowana tą kulturą.

Druga kwestia to żołnierskość i wrażliwość męska, jakże piękna! I ten motyw żołnierza: ten prawdziwy mężczyzna, ten stuprocentowy facet, który ma do spełnienia obowiązek, idzie na wojnę. Idzie na wojnę i ma wielką odpowiedzialność, ma robotę do zrobienia i musi się na tej robocie skupić. Nie ma czasu na smsy czy telefony, ale nigdy nie zapomina, nawet na chwilę nie zapomina tej, którą nosi w sercu. Która czeka w domu, bo to z kolei jej zadanie: czekać cierpliwie, aż on wróci z wojny.

Może to głupie porównanie, bo nie ma wojny, czy nie mamy wojny gdzieś tu obok, naszej. Ale coś jednak w tym jest, w tej wojskowości, w tej pewności, w tym spokoju... żołnierskim. W tym typie, który fascynuje mnie chyba najbardziej.

Ah, czyż muszą fascynować mnie takie skomplikowane rzeczy...

Zaczęłam dziś robić naleśniki, ale znudziło mi się smażenie w połowie. I co teraz? Może dosmażę jutro. Może nie dosmażę wcale.

Czekam i wiem. Po proooooostu

wiem.

 

No comments:

Post a Comment