Saturday, January 11, 2014

Subota

Tak właśnie nazywa się sobota po serbsku. I tym właśnie akcentem pragnę oświadczyć, że wróciłam do serbskiego. I moje obawy znużenia, niechęci do nauki i te inne zniknęły zupełnie. Było pięknie. Wciąż uwielbiam ten język.

Z pracą tylko nie poszło mi aż tak dobrze i mam wrażenie, że zupełnie nic dziś nie zrobiłam, choć grzecznie siedziałam w książkach i syllabusach. Ach, jakąż mam kiepską dyscyplinę czasami. Nijak nie mogę się zabrać do pracy. Siedzę sobie tylko przed książkami, komputerem, syllabusami i

gapię się w sufit.

I śmieję jak głupi do sera.

Miałam jechać na zakupy, iść do banku, pozałatwiać trzy tysiące spraw i co?

I sufit.

A teraz? Tak, teraz naturalnie mogłabym się wziąć do pracy, ale przecież jestem już zmęczona, śpiąca i te pe. Oh, co ze mną będzie, co ze mną będzie, jestem beznadziejnie zakręcona.

Nawet zapomniałam zapalić moich świeczek.

Dochodzę do wniosku, że to jednak złe planowanie. Powinnam najpierw wziąć się za rzeczy, które nie mogą czekać, a nie te, które akurat mi milej zrobić. Cały czas walczę z pomysłem napisania całego kompletnego programu dla jednej grupy, dla którego wcale tego programu pisać nie muszę. Ale jeśli napiszę - będzie cudownie, będę miała wszystko pięknie zaplanowane. Problem tylko w tym, że napisać taki program jest bardzo trudno, a raczej zajmuje to dużo czasu. Mało realne jest napisanie go w dwa dni, zwłaszcza razem z pięcioma innymi programami i syllabusami. Więc chyba muszę dać sobie spokój. Ale jak tu sobie dać spokój, gdy nie chce mi to dać spokoju?

Mój samolotowy plakat już prawdopodobnie leży sobie na dole przy paczkach, a mnei nie chce się zejść po pocztę. Jakimże jestem leniuchem straszliwym, że tak mam. To wręcz niemożliwe.

Wiem, ukąpię się i wskoczę do łoża i stamtąd popracuję pilnie. Jak Mickiewicz.

Sny jakoś ustąpiły. Pierwsza noc od dawna taka spokojna i mocno przespana. Nie słyszałam ani jednego smsa czy emaila. Jak to dusza potrzebuje czasem nakarmienia. Myślałam, że nie będę spać, a spałam jak dziecko.


Bo chodzi o to -


No comments:

Post a Comment