Sunday, February 23, 2014

Kreatywnie zwizualizowana

Zwizualizować się kreatywnie. Oto wyzwanie! Codziennie, przez 20 minut medytować, wyobrażać sobie życie, które chce się mieć, nie ważne jak dalekie od tego co mamy teraz. Ot, cały sekret.

Zaczynajmy.

Dwadzieścia po piątej, słońce zaczyna uciekać za blokami. Jeszcze przed chwilą świeciło jak w lecie. Już niedługo zmiana czasu i dłuższy dzień. Oh, jak będzie pięknie. I latanie do późna. I będziemy się znów spotykać na Huntley i się uśmiechać. Żyć snem. Opowiadać i słuchać historii o pilotach i samolotach. Przyglądać się zachodom słońca, głaskać babcie i princessy, śmiać się z głupich dowcipów. Dlaczego myślę, że jestem nudna i nieśmieszna? Czasem jestem śmieszna. K przecież też jest czasem nudny, a i tak mogę go słuchać bez końca. 
A wtedy będę już latać samodzielnie. I będę mogła unieść się w powietrze i nie zwarzać na nic i na nikogo. Będę mogła czuć ten wiatr w skrzydłach. I słyszeć melodię ze "Skrzydeł" przy każdym zakręcie. Ale i tak będę patrzeć w dół za K i mówić do radia: schau mal, wie ich das mache! I K będzie mi mówił, że ładnie, że tak trzymać. I będę wiedzieć, że jest ze mnie dumny i świeci przed chłopakami, że tak pięknie latam. No no, niezłą masz tę pilotkę twoją, będą mówić. Ale mnie nic o tym nie powie, T mi wszystko dopiero potem wygada gaduła. K będzie udawał, że nic wielkiego nie stąło się na ziemi gdy latałam a on rósł w piórka.
A potem pójdziemy na lody do tej lodziarni koło jego domu. I pójdziemy na długi spacer rozmawiając o komunistycznej propagandzie i nienawiści polsko-niemieckiej. I będziemy snuć plany, jak to przeprowadzimy się do Niemiec i będziemy latać dla LuftBerlin. I on będzie się śmiał tym swoim chichotem, a ja będę się kończyć z tego jego chichotu.

Tak, tak właśnie będą wyglądać letnie popołudniowe wieczory. Już nie mogę się doczekać.

A tymczasem, słońce wciąż jeszcze nie zaszło całkiem. Nie mogę jednak jeść pizzy. Muszę dziś wypić mleko z czosnkiem i wziąć się prędko do pracy. Z serbskiego nic nie wyszło, gdzieś mi się schowała ochota w ten weekend. Ale to nic nie szkodzi. Jeszcze wróci, zwłaszcza gdy książki przyjdą.

A dziś do poduszki książka? Może może...


No comments:

Post a Comment