Budze się i szukam. Vortexu. Zagubił mi się kilka dni temu i jakoś nie mogę trafić na właściwy dysk. Mandaty fruwające za niewinne przewinienia nie pomagają. Brak głosu podchmurnego też nie. Czy raczej nie doczekanie głosu. Mam tylko głupią minę i palmy. Pamiętał.
Ale z Vortexem tak już jest, że nie można liczyć na coś czy kogoś, żeby nas tam doprowadziły. Sami się musimy. Poszukać. Znaleźć. Przeprowadzić na inny dysk. Wygrzebać z negatywnych emocji i wykopać na powierzchnię. Ale jak to zrobić jak to zrobić.
Oddaliłam się. Pogubiłam moje notatki z kreatywnych wizualizacji. Nie poszłam na kolejne seminarium. Nie ucze się. Nie dobrze. To pewnie wszystko przez to. Muszę nad sobą popracować.
Marzę. Tęsknię. Słucham jakiejś fascynującej marząco-tęskniącej piosenki. Wspominam głos. Słów garść. Patrzę na palmy.
Trzeba iść do pracy. Znów zbieram się jak sójka.
Ale jutro już weekend.
Ale z Vortexem tak już jest, że nie można liczyć na coś czy kogoś, żeby nas tam doprowadziły. Sami się musimy. Poszukać. Znaleźć. Przeprowadzić na inny dysk. Wygrzebać z negatywnych emocji i wykopać na powierzchnię. Ale jak to zrobić jak to zrobić.
Oddaliłam się. Pogubiłam moje notatki z kreatywnych wizualizacji. Nie poszłam na kolejne seminarium. Nie ucze się. Nie dobrze. To pewnie wszystko przez to. Muszę nad sobą popracować.
Marzę. Tęsknię. Słucham jakiejś fascynującej marząco-tęskniącej piosenki. Wspominam głos. Słów garść. Patrzę na palmy.
Trzeba iść do pracy. Znów zbieram się jak sójka.
Ale jutro już weekend.
No comments:
Post a Comment