Sunday, November 24, 2013

Zu Hause

Oh, jak dobrze wrócić w znajome progi. Mój pierwszy powrót do nowego domu - zastanawiałam się jak to będzie. Ale już w samolocie tęskniłam. Dobrze usiąść w fotelu, napić się herbaty, nawet wpadł mi do głowy twórczy pomysł na szybką kolację. Kreatywizm rozbudzony konferencją.

I tylko tak jakoś samotnie. I w sumie jedyna bliska osoba tu  mnie olała. Ale ona ma swoje życie i dla mnie jest tam miejsce tylko gdy coś się nie układa, albo gdzieś tam w przelocie, przy okazji. Może tak właśnie powinnam żyć, może to mój problem? To moje pochrzanione uwielbienie samotności. Tych chwil ze mną samą, tych twóryczych niesamowitych chwil. Tych, kiedy czytam wiersze i zasłuchuję się w rytmie zmywarki. To bowiem, czym każdy jest sam dla siebie, co towarzyszy mu w chwilach samotności i czego nikt nie może mu dać albo zabrać, jest oczywiście dla niego ważniejsze niż wszystko. Człowiekowi z polotem własne myśli i własna fantazja dostarczają w warunkach zupełnej samotności dosnonałej rozrywki, gdy tymczasem człowieka tępego nie broni przed dręczącą go nudą stara zmiana towarzystwa, widowisk, podróży i przyjemności.  - Aż nie wierzę, że wciąż to pamiętam!
Jest coś w tym, i może to najzwyczajniejsze w świecie prawo przyciągania, że ci co koncentrują się tylko na związkach, ciągle w te związki wchodzą.
A ja?

Cóż ja! Ja za bardzo kocham moją niezależność. Za bardzo chcę kochać na zabój i inne relacje zupełnie mnie nie interesują. A kochanie na zabój jakże łatwe jest bez wzajemności.

Wolfgang umarł. Nawet nie wiem kiedy, ale podejrzewam, że najpóźniej wczoraj, pewnie wcześniej. Nie zostawiłam mu jedzenia, ale i tak nie jadł od ponad tygodnia, więc to była kwestia czasu.
A jednak smutno mi. Jedyna żywa istota którą miałam na własność i mogłam kochać bezinteresownie.

A teraz co? Trzeba rozpakować walizkę. Nie znoszę rozpakowywać walizki. Poskładać myśli do kupy, zastanowić się co z jutrem i czy to ostatnie zajęcia czy jeszcze coś będzie. Koniec semestru znów zupełnie mnie zaskoczył. Aż nie mogę uwierzyć, że ten porypany semestr właśnie się kończy.

I nawet nie mam energii poskładać inspirujących myśli i pomysłów. Ale jest ich całe morze. I wypełnia mi całą duszę. I jest pięknie.

No comments:

Post a Comment