Monday, May 27, 2013

Uśmiech

Otworzyłam oczy myśląc, że nadal jest siódma rano. Doprawdy jak rankiem można nie czuć czasu zupełnie, stracić kompletnie połączenie z rzeczywistością. M. pałetała się już po mieszkaniu i zastanowiło mnie, że tak wcześnie może się pałętać. Spojrzałam na zegarek - dziewiąta. I nagle uśmiech. W głowie jedno, szum powietrza, wir silnika, świadomość, że przeżywam właśnie jedną z najbardziej niesamowitych chwil mojego życia. "Ein bisschen?" - "Ein bisschen!" - uśmiech.

To takie śmieszne, że po jakimś pięknym zdarzeniu nie pamięta się już zdarzenia, ale tylko uczucia i usmiechy. Że pałęta się człowiek sam po sobie próbując sobie przypomnieć, co było i jak było - i nie ma nic oprócz tej błogości jakiejś, oprócz świadomości, że było pięknie. I uśmiechu.

Siedzimy sobie, oglądamy film z M., nieobecną zupełnie. Nagle na ustach pojawia mi się co? - A jakże. Od ucha do ucha. I skąd?


Czasem czujemy ciepło w jakimś kierunku, ale nie rozumiemy go zupełnie. Czujemy ramiona jakichś marzeń, ale nie wierzymy w nie do końca, a może nie umiemy ich zrozumieć, no bo takie czucie bez bycia to co to. Aż przychodzi dzień, kiedy rozumiemy, widzimy, jesteśmy. I tylko tak szybko ten dzień mija. I pozostawia znów tę mgiełkę ciepła.


I uśmiechu.


No comments:

Post a Comment