Thursday, March 6, 2014

Atlantyda

Jest takie miejsce, które mnie kusi. Bardzo kusi. Nazywa się Atlantyda i może nie ma tych wszystkich walorów, o których marzę, ale ma walory łatwości. I myślę, że tym razem mogłoby się udać. I mogłaby to być moja wspaniała idealna ucieczka.

Dlaczego całe życie chcę gdzieś uciekać.

Może rzeczywiście muszę jeszcze zaczekać. Może rzeczywiście The Universe pyta mnie w ten sposób: chcesz byle co, czy chcesz to czego naprawdę chcesz? Czasem tak trudno przegadać sobie, że przecież wiemy, że nie chcemy osiadać na laurach z tym czymś bylejakim. Że w polityce i w miłości kto mało chce, ten mało dostaje i że my jesteśmy z tych, co chcą dużo i chcą wszystko. I że czasem to trwa trochę dłużej choć to pewnie dlatego tylko, że to chamujemy jakimiś blokującymi myślami typu: no przecież się nie da to jak ma się dać jak się nie da i zupełnie zapominamy, że to przecież nie do nas należy "jak".

Być szczęśliwym w tym co jest, marzyć o tym o czym marzę, robić zawsze więcej niż za ile mi płacą i dawać z siebie więcej niż ktoś oczekuje. Iść do końca, aaaa, prosto do słońca, a jutro coś dobrego zdarzy się...

Przecież na każdym kroku, za każdym mrugnięciem oka, prawo przyciągania krzyczy sobą. Jesteśmy wibracją emocji bardziej niż czymkolwiek innym.

I gdy piszemy tego smsa, musimy przestać myśleć, że i tak zostanie bez odzewu. Nie wiem po co inaczej go piszemy. Choć może chcemy go napisać mimo to, żeby tam był, zawisł, zaniepokoił, zamyślił, jeśli jest w stanie.

A ostatnio zakochałam się we francuzach. I ciągle je plotę. I włosy mi urosły trochę, więc i francuz dłuższy. Więc robię się coraz bardziej niemiecka, bo Niemki uwielbiają warkocze.

Sms pozostje bez odzewu, tak jak to sobie wywibrowałam. Jak nie myśleć myśli, których się nie chce myśleć?

Iść do końca, aaaa, prosto do słońca, a jutro będzie nowy dzień...

 

No comments:

Post a Comment