Sunday, June 2, 2013

I did it!

Zrobiłam to! Jestem, MIESZKAM nad jeziorem. Oddycham miastem i wodą jednocześnie. Uczę się żyć od nowa. Jejku jak jest inaczej! I jednocześnie tak dziwnie... naturalnie. Właściwie. Na miejscu. Czy ja tu zawsze miałam mieszkać? Czy po to tylko spotkałam B., żeby to odkryć? Sama nie wiem do końca, o co chodzi, poprostu czuję się tak bardzo inaczej!

I nawet pogoda mi nie przeszkadza. W zasadzie, jest całkiem piękna. Choć popaduje od czasu do czasu i pochmurno jak w Seattle. A może to właśnie takie moje małe Seattle? I słucham muzyki i czuję się tak dobrze. Może to tylko kwestia nowego i ładnego, a może coś znacznie głębszego. Nie znaczy to bynajmniej, że przestałam tęsknić, oj nie nie. Tęsknię przeokropnie, latam w głowie cały czas. Ale latanie to już taka moja zmiana jak to mieszkanie. The end of an era. Koniec ery. Początek ery. Nowej, jedynej, niepowtarzalnej.


I czuję ciepło.


No comments:

Post a Comment