Pajęczynki nitka jedna pręży się na moim rowerze na balkonie. Więc minęło już tyle czasu od ostaniego dotykania roweru. Naturalnie nie licząc opatulenia go w ochronie przed wiewiórkami i przestawieniem go delikatnie w stronę balustrady jakiś miesiąc temu. Miałam wymienić mojego giganta i nic nie zrobiłam w tej sprawie. I teraz już nawet na rower tak nie ciągnie wiedząc, że taki tam ten rower nie specjalny i nie za rewelacyjny.
Ta idiotyczna tendencyjność ma do zostawiania rzeczy aż się zepsują, by z czystym sumieniem je wyrzucić jest irytująca. A jednak chyba nie potrafię wiele z nią zrobić.
Wiewióra przywędrowała na kawę. Szczurek jeden. Ale dobrze mieć czasem choć takich gości.
Piętrzą mi się głupie i niemiłe sprawy do załatwienia. Zupełnie, ale to zupełnie brak mi ochoty do pracy i tworzenia. Sama nie wiem dlaczego. W głowie same ćmoje boje i wspomnienia nieważne i zastanowienia co owe znaczą. Czy znaczą cokolwiek. Dlaczego my ludzie zawsze chcemy więcej.
I nie wiem jak się zabrać do tego wszystkiego. I przestać się zastanawiać i rozmyślać na strategiami rozwiązań dla tych innych rzeczy, których właśnie więcej chcemy. No nie wiem.
Może zrobię sobie herbaty i obejrzę jeszcze jeden odcinek Skrzydeł.
Albo może i nie.
No comments:
Post a Comment