Friday, March 2, 2012

...ale dlaczego tak boli tak boli...

Czasami aż nie mogę uwierzyć, jak trudno, mimo tak wielu lat i przypadków praktyki nieustannej, jak bardzo trudno wyperswadować sobie uczucia. Jak strasznie trudno powiedzieć sobie: nie czuj, głupia, skończ z tymi pierdołami, wyłącz to w końcu. Samej przed soba jest mi tak wstyd, że zależało mi tak bardzo. I nawet o tym nie wiedziałam. I jak to się stało, że poprostu przegapiłam, zagapiłam się, zlekceważyłam. Wmówiłam sobie, że nic nie ma i nagle właśnie okazało się, że jest?

Czy to tylko deszcz. Ale czy deszcz może tak boleć. Czy taka pierdoła może tak boleć. Przecież to niemożliwe, jak dziś usłyszałam, czuć coś tak silnego tak ciągle. No normalnie co tydzień pojawiają mi się nowe statki na niebie i szaleje za nimi. Doprawdy mogłabym już zmądrzeć. Tyle lat. Trwałej, niustającej głupoty. Tyle lat.

Pajęczyna się zrobiła dookoła głowy. I na balkonie rower mi zardzewiał. I co ja teraz zrobię. Co zrobię z poranioną dziurą po sercu. Co zrobię z tym żalem urywającym mi szyję. Z racją Rilkiego... No co zrobię.

...chyba już nic nie napiszę,
w dławiącą i mroczną ciszę
wchodzę powoli...

Ja nie chcę wiele....

wystarczy mi zieleń. Musi. A Ty, proszę, bardzo bardzo proszę, poprostu zniknij.

1 comment: