Tuesday, January 8, 2013

Pora trochę ponarzekać

bo dziwny czas. I nie wiadomo gdzie się podziać. Jakieś myśli o K., pewnie przez fakt znalezienia starego opowiadania z nim w roli głównej, choć już wczoraj przypałętał się do mnie. I ogólna rezygnacja, łzy nawet. Eh może wreszcie pełnowymiarowy pms, z dwutygodniowym opóźnieniem. Aż z jednej strony miło.

Z niczym nie mogę się poskładać. Może to przez bałagan ogólny, ale nie mam ani czasu ani siły sprzątać. I nic się w związku z tym nie da zrobić w tej sprawie.

Jako studentka przepadam zupełnie. Cios za ciosem. Z uwielbienia mojego nauczyciela przeszłam w stan nienawiści. Dosłownie. Wiem, gdzie popełniam błędy, ale w całokształcie to on jest niesprawiedliwy i niekonsekwentny. No chyba że to ja jestem aż TAK głupia. CO za idiotyzm. Wymyśliłam sobie jakieś prace na uczelni, jakieś studia doktoranckie, a przecież jestem tylko kaciałą, zwykłą bardzo kiepską studentką, dokładnie taką, za jaką brali mnie Kłańska i cała reszta, przepychając mnie przez kolejne sesje z litości. Bo jako jedyna nie protestowałam, gdy mówili mi, że jestem głupia i niedouczona. I w takiej sytuacji nie mogli mnei przecież oblać, no jak. I tak skończyłam studia niczego nie umiejąc. I tak pcham się w szeregi nie dla mnie. Jestem jeszcze gorsza niż Jim, który przebywał z głupimi ludźmi po to by czuć się mądry. Tak i ja szukam sobie szeregów, gdzie mogłabym czuć się mądrzejsza i strasznie się wymądrzam, będąc tylko głupią blondynką. Very clever nie ma co.

Więc tak płyną mi ostatnie dni. Plus stres ogromny bo tyle jeszcze na głowie. I tylko serbski przynosi jakąś satysfakcję na chwil parę, choć tak naprawdę nie mam na niego czasu i nie powinnam się nim zajmować.

I myśl o glinie. Chyba jedyna pozytywna myśl ostatnich dni. Myślę na serio by wrócić. Nie mam kasy, ale od czego są akrty kredytowe.

I nawet nie mam do kogo zadzwonić, tak sobie myślę. O. nie zrozumiałaby, ona ma dość szkoły i nigdy nie chciałaby wrócić. Dir gniewa się na mnie bo mi nie wierzy więc nawet by nie chciała ze mną gadać. M. nie zrozumie, bo sama nie podjęłaby się w życiu czegoś takiego. Jedyna osoba to moja sefica, której łamię ciągle serce moimi problemami, ale ona w Bośni i nie mogę jej przecież truć. Doprawdy nie mogę tego pojąć, jak na 10 prób nie udała mi się ani jedna jedyna?? Przecież się uczę, przecież czytam, przecież tak dobrze szło mi na kursie... nie pojmuję tego i nie wiem gdzie szukać pomocy zupełnie. Nienawidzę tego głupiego ss-mana.

Wszystko jest do dupy. Jest dopiero 9:30 ale chyba pieprznę tym wszystkim i pójdę spać w cholerę. Może przynajmniej przyśni mi się coś miłego a jak nie to może przynajmniej prześpię jakoś tę noc tak by nie myśleć o niczym przez te 8 czy 9 godzin i mieć wszystko gdzieś.


No comments:

Post a Comment