Tak, tak właśnie dziś jest piątek wewnętrzny. Od rana załatwianie spraw, odbieranie, zakupy od dawna oczekiwane, wesołość pospolita i zadowolenie z rzeczy małych i głupiutkich zupełnie. I email od siostry, który od razu uśmiech namalował. Jak fjanie jest dostać emaila od siostry:)
Kiedyś, dawno temu, miewałam podobne soboty. Gdy nigdzie sie nie spieszę, ale chcę pozałatwiać sporo spraw, takich właśnie wewnętrznych, kołodomowych, zagnieżdżonych na pułkach i w zakamarkach. A tych zakamarków tak wiele, że nie wiadomo od której strony i jak się za nie zabrać. No ale gdy nie wiadomo gdzie zacząć to trzeba zacząć właśnie w samym środku.
A na last.fm leci mi właśnie moja pierwsza ulubiona i zakochana piosenka Philippa Poisela. I sama nie wiem, dlaczego znów mi się ona podoba... przecież już zupełnie ale to zupełnie mi się znudziła... hm hm hm ciekawe rzeczy dzieją się czasem w przyrodzie.
Pragnienie przemeblowania wciąż bardzo intensywnie zajmuje moją głowę. Ale czy da się cokolwiek poprzestawiać, gdy nie ma nawet meijsca by rzeczy ruszyć delikatnie w bok. Ojć znów zapatrzyłam się w sufit, no. O, a teraz Finn. To dopiero sufit...
Nie ma szans. Zero twórczości. Znów zanudzam. Idę lepiej poprzesuwać meble, żeby sobie udowodnić, że nie ma ich gdzie przesunąć.
Kiedyś, dawno temu, miewałam podobne soboty. Gdy nigdzie sie nie spieszę, ale chcę pozałatwiać sporo spraw, takich właśnie wewnętrznych, kołodomowych, zagnieżdżonych na pułkach i w zakamarkach. A tych zakamarków tak wiele, że nie wiadomo od której strony i jak się za nie zabrać. No ale gdy nie wiadomo gdzie zacząć to trzeba zacząć właśnie w samym środku.
A na last.fm leci mi właśnie moja pierwsza ulubiona i zakochana piosenka Philippa Poisela. I sama nie wiem, dlaczego znów mi się ona podoba... przecież już zupełnie ale to zupełnie mi się znudziła... hm hm hm ciekawe rzeczy dzieją się czasem w przyrodzie.
Pragnienie przemeblowania wciąż bardzo intensywnie zajmuje moją głowę. Ale czy da się cokolwiek poprzestawiać, gdy nie ma nawet meijsca by rzeczy ruszyć delikatnie w bok. Ojć znów zapatrzyłam się w sufit, no. O, a teraz Finn. To dopiero sufit...
Nie ma szans. Zero twórczości. Znów zanudzam. Idę lepiej poprzesuwać meble, żeby sobie udowodnić, że nie ma ich gdzie przesunąć.
No comments:
Post a Comment