Tuesday, August 21, 2012

Dreamland

Dawno nieodwiedzane i jakże przepełnione wyrzutami sumienia rejony ćwiczenne zaliczone. I odrazu lepiej. Frustracja i nienadążalność gdzieś się schowały i nie jest tak źle jak na trzeci dzień nowej rutyny. I'm happy:)

Przygotowałam dziś lekcje dwie wg "eksperymentu iwony" i trochę przestraszona, ale pełna optymizmu ruszam jutro do walki, demoralizować nową metodą biednych tradycyjnych studentów MCC. Ciekawe, co z tego wyjdzie. Z pewnością ci, którzy mieli wcześniej do czynienia z dojczem, będą znudzeni i zniesmaczeni prostotą prezentacji. Ale to ich już problem, nie trzeba się było pchać do pierwszaków. Może w ten sposób pozbędę się tych, co być tam nie powinni.

Dziś pierwsza porządna lekcja cyrylicy. Odkryłam jakże wdzięczny sposób. Technologia. Padam na twarz przed technologią. Wielbię inżynierów i komputerowców. Uwielbiam edukację połączoną z technologią magicznym językiem cyferek i dziwolągów.
A na dowód jak mi poszło:
Пишем на српском зато што волим спрки језик.

No, ciekawe kto zrozumie:)

Zrobiłam dziś pizzę. Wreszcie. Wszystko przez B. Bo przecież nie lubię wcale pizzy, ale jak mi ktoś ciągle wodzi pizzą i pizzową ideą pod nosem to jak się oprzeć no. I okazuje się, że pizza idealnie nadaje się na jutrzejszą wyprawę na zajęcia. Rany, nie mogę uwierzyć za nic, że to się już zaczęło, że szkoła się zaczeła na pół gwizdka w tym tygodniu, a na cały gwizdek zaczyna się w następnym. Jak to jest w ogóle możliwe. Obiecałam sobie nowy grafik, ale niestety moi współpracownicy nie pomagają mi w tym zbytnio. Nie da się być zorganizowanym roztrzepańcem, gdy ma się do czynienia z niezorganizowanymi roztrzepańcami.

I zastanawia mnie tu nagle jedna ludzka cecha, bardzo zabawna, w gruncie rzeczy. Mianowicie: przytykanie motyki gracy, a ściślej rzecz ujmując złoszczenie się na przykład bardzo, że ktoś się zachowuje w określony sposób i burzy nam całą układankę dnia czy tygodnia, a sam zachowuje się dokładnie tak samo, albo wręcz jeszcze gorzej. Teraz widzę to tylko w M., ale zdaję sobie doskonale sprawę, że i we mnie, i w nas wszystkich siedzą takie ewenementy.
Tak, tak, totalny idiotyzm, hipokryzja i zaprzeczanie samemu sobie, jak to mawiała kiedyś właśnie M.

No, idę już może. Pora jeszcze na mistrza Tadzia Konwickiego, na parę myśli jego nieuczesanych, słów już nie takich jak kiedyś przepełnionych cytatami na całe życie, ale jednak tego Tadzia, który przytula tak ciepło, daje tyle mądrości, tyle polskości, tyle jakiegoś sentymentu do życia, do staroci, do... siebie samego.

Zatem dobranoc, Konwicki na noc.



No comments:

Post a Comment