Wednesday, March 20, 2013

Głód

Jeśli ja już nie mam co jeść, to naprawdę jest źle. I nie mam z czym, wydawszy właśnie ostatnie grosze na samochód i zaciągnowszy nawet trochę kredytu, nawet jechać do sklepu. Już dawno tak nie było. Mogłabym zaczekać do przyszłej wypłaty, ale przecież całą muszę wydać na rachunki. Który to dziś jest?

Nie wiem, jak do tego doszło. Nie mam już siły. Poddaję się. Idę się schować z Luśką za kanapę i nigdy już nie wyjdę.

Nie chce mi się iść do nowej pracy. Co to da, i tak dalej nie będę wyrabiać. Już nie mam siły chodzić do pracy. Już nie mam siły na nic.

I właśnie sobie przypomniałam, że po warsztacie miałam jechać do biblioteki.

To wszystko przez pogodę. Przez tę chorą, popier... pogodę. Już nie mogę. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz byłam tak bardzo zmęczona zimnem. I już nawet słońce nie pomaga.

Może ucieknę na jakieś Bahamy. Zamiast kanapy. Ludzie tak robią, słyszę. Kiedy życie ich przerasta, kiedy mają już serdecznie dość, wsiadają do samolotu i lecą gdzieś na drugi koniec świata albo w każdym razie w miejsce, gdzie jest ciepło i dobrze i nikt się do nich nie dobija. Tak, może tak właśnie powinnam zrobić.

No i odpowiedzią tymczasową na to wszystko byłaby gorąca pachnąca herbata i coś zmacznego do przekąszenia. Ale nie ma. Nic. Oprócz bynajmniej herbaty. Nawet chleba nie mam. I tak strasznie nie chce mi się jechać poń. Nawet wina nie mam. I bynajmniej po wino się nei ruszę, zresztą na wino to nawet nie mam ochoty.
I nic z tego nie będzie, oprócz tego samego depresyjno-rezygnującego nastroju, który układam sobie na biurku jak klocki.


No comments:

Post a Comment