Tuesday, March 19, 2013

Dlaczego tak lubię Grey's Anathomy

Jak dobrze czasem olać świat i zrobić sobie dzień dziecka.

Wróciłam do domu i ni stąd ni zowąd pomyślałam o włoskim daniu chicken parmesiano czy coś takiego. To gdy panierowanego kotleta rzuca się na spaghetti (najlepiej fettucini) razem z pomidorowym sosem. Parmezanu co prawda jeść nie mogę, ale zawsze jest zdrowy i bezpieczny serek kozi. I tak miałam przepyszny obiadek, po którym czuję się wyśmienicie. Zwłaszcza, że grzebiąc za makaronem natknęłam się na co? A na wino. Czerwone z pięknym kwiatuszkiem, o cierpkości Chianti i delikatności pinot noir. Tak, czerwone idealnie przecież pasuje do pomidorowego sosu.
I tak oto, wieczór popłynął mi w kierunku relaksującego wytrwanego smaku.

A że jedzenie samemu tak dobrego posiłku jest tylko pół przyjemny, włączyłam raz już obejrzany odcinek nowy Grey's czyli polskich Chirurgów. Dlaczego ich tak lubię? Akcja jak akcja, przesadozna na wielu krokach. Ale ta ludzkość, ta człowieczość, ten fakt, że nie ma na skróty, kocha się kto się kocha, nie radzi sobie kto sobie nie radzi i ta prawdziwość ludzkich uczuć, emocji, strachów i jednak spadania z nieba rzeczy, które też codziennie normalnie się zdarzają - to mnei zniewala zupełnie.

Dlatego to z nimi zjadłam dziś moją wyśmienitą kolację. A co.


A co z resztą? Nie wiem. Wiosna już chyba nie przyjdzie. Zastanawiam się, czy nawet warto przeprowadzać się nad jezioro, jeśli ma nie przyjść. Nie wiem, co się stało. Świat zatrzymał się jakby i nie wie gdzie iść dalej. Poprostu nie wie.

Acha. I postanowiłam zabrać się za uczenie węgierskiego.


No comments:

Post a Comment