Tuesday, June 12, 2012

ZE ZŁOŚCI

Kochałabym cię (psiakrew, cholera!),
gdyby nie ta niepewność,
gdyby nie to, że serce zżera
złość, tęsknota i rzewność.

Byłabymwierna jak ten pies Burek,
chętnie sypiałabym na słomiance,
ale ty masz taką naturę,
że nie życzę żadnej kochance,

Kochałabym cię (sto tysięcy diabłów!),
kochałabym (niech jasna krew zaleje!),
ale na mnie coś takiego spadło,
że już nie wiem, co się ze mną dzieje:

z fotografią, jak kto głupi, się witam,
z fotografią (psiakrew!) się liczę,
pójdę spać i nie zasnę przed świtem,
póki z grzechów się jej nie wyliczę,

a te grzechy (psiakrew!) malutkie,
więc (cholera!) złości się grzesznik:
że na przykład, wczoraj piłam wódkę
lub że pani Iks - niekoniecznie.

Cóż mi z tego (psiakrew!), żem wierna,
taki, co to "ślady po stopach"?...
Mój miły, minął październik,
mój miły (psiakrew!), mija listopad.

Mój miły, całe życie mija...
Miły! miły! - powtarzam ze szlochem...
To mi życie daje, to zabija,
że ja ciągle (psiakrew) ciebie ---

/przerobiony Broniewski/

No comments:

Post a Comment