Tuesday, June 19, 2012

Detoks trwa

Drugi tydzień detoksu. Ugh, jak to mawiał zawsze P. Jestem słaba, śpiąca i żołądek doprowadza mnie do szewskiej pasji. Każde jedzenie boli, ba, nawet woda boli piecze i powoduje, że czuję się jakby całe moje wnętrze przełykowo-żołądkowe było jedną wielką niegojącą się raną.
Detoks wypruwa z emnie całą energię. A energii przecież powinnam mieć teraz całe morze, i trochę jej mam, nawet dbam o siebie i o kuchnie, aż dziwnie, ale do pracy... do pracy nie mam kompletnie energii. Na samą myśl czuję ból całego ciała, senność, słabość na miarę gorączki. No ale to przecież właśnie codzienność detoksu.

Siedzę sobie w pracy. Zaraz przyjdzie szefowa i się zacznie. Ból pracy w otoczce bólu wyrzutów sumienia. Że nie mam siły do pracy, a ona tak bardzo na mnie liczy. Czy mi to przejdzie? Czy odejdzie? Już aż jestem zmęczona tym zmęczeniem i nic nie mieniem siły na.

No, ale koniec jojczeń i narzekań. Robiłam to już tyle razy, dam radę i teraz. Zresztą przecież najważniejsze jest i tak tylko to, że...

że F.


No comments:

Post a Comment