Monday, January 16, 2012

Pocałować deszcz

Sama nie wiem, czy pada. Stuka, to napewno. Ale czy pada. Deszcz. Czy topnieje śnieg i to ten śnieg tak stuka.

Dziwny nastrój mnie naszedł dziś. Dziwne zadumanie, smutek może, może coś innego.

Gdybym miała skrzydła, poleciałabym teraz za Ikarem zobaczyć świat. Potem, zmęczeni, usiedlibyśmy na jakiejś wyspie bezludnej i pośmiali się z pomysłów, co można na taką wyspę wziąć. Tyle rzeczy chciałabym go zapytać. Tyle słów narysować. Tyle garnków ulepić.

Może poprostu jestem zmęczona. Mam wrażenie, że jestem tak strasznie zmęczona od wielu miesięcy i nie bardzo rozumiem, dlaczego. Łóżko w drodze. Kanapa na wylotce (może). Dieta na horyzoncie i od razu trochę lepiej się czuję. I odzyskana U.
A jednak jestem wciąż tak bardzo bardzo zmęczona. I czasem, chciałabym to wsyzstko rzucić, schować się, i iść spać. I już nie wstawać najlepiej.

Tak. Ale milion pomysłów na sławę w głowie, milion rzeczy do podzielenia z Dr. S., trzy książki do napisania i blog do stworzenia. Dr. S. nawet nie wie, co ze mną zrobiła.


A tymczasem, teraz, jedyne, czego pragnę, co uratowałoby mnie przed utonięciem, a co zupełnie nie jest możliwe, to:


mocny uścisk C.


No comments:

Post a Comment