Wednesday, January 11, 2012

Glina, łóżko i wiosna

Albo jesień, trudno to tak na pewno stwierdzić. Dziwność pogody onieśmiela mnie zupełnie. I brak klas. Prawie jakbym miała przerwę jakąś od życia.
Tęsknię. Ale moje skarby też tęsknią! To aż niesamowite, jak za mną przepadają. Jakie to śmieszne, jakie ironiczne. Nikt za mną w życiu nigyd nie przepadał, wszyscy mieli za dziwadełko, a teraz nie dają mi spokoju. Wyznają miłość, pisza smsy podczas picia wina (doprawdy nie mają nic lepszego do roboty), fejsbukują. A za tymi, co wyznają miłość, tęsknię najabardziej. Śnią mi się po nocach pięknie, ich wypracowania wieszam na lodówce, i tęsknię.

No ale w właśnie już w poniedziałek wszystko znów się zacznie od nowa, pójdzie w niepamięć moje spanie długie i niegotowanie z lenistwa a nie z braku czasu, odejdzie w zapomnienie pisanie o tęsknocie, choć za tymi, co już poszli gdzie indziej tęsknić będę i tak. I tylko nie wiem jak ja się rozpięciolę, a może nawet rozsześciolę, jeśli szefowej taki niemądry pomysł przyjdzie do głowy...

A już w niedzielę znów glina. Czy kiedykolwiek wcześniej tak nie mogłam się jej doczekać? B. jest tak wspaniały, że chyba w następną niedzielę wezmę sobie cos do przekąszenia i zostanę na dłużej, a co. I ulepię gruszki na wierzbie.

I dziś, wreszcie, podjęłam decyzję. Krówka wprowadza się do mnie w przyszłym tygodniu. Jest duża, ale piękna. I ma już pierwsze ubranko, które czeka na nią. Śliniaczek w zasadzie. I nowe ubranka też muszę zaplanować i zakupić Krówci, bo jej się należy.

P.S. Coraz mniej denerwują mnie bahorki. Strange.

No comments:

Post a Comment