Wednesday, January 25, 2012

Jeszcze tylko dzień lub dwa

inspiracji przypadkowych, więc muszę się nimi nacieszyć ile się da...

Dziś poddałam się zupełnie. Odwołałam lekcję, wyrzuciłam jednocześnie porządane $35 w odchłań i niewiele dobrego z tego wynika, bo rachunki krzyczą coraz głośniej. Jakkolwiek, ten spokój, który poczułam zaraz po akceptacji z drugiej strony był nieoceniony. I wprost proporcjonalny do ogromnego spięcia i zdenerwowania zanim podjęłam taką decyzję.
Czasem poprostu nie daję rady. Temu napięciu, temu stresowi, odpowiedzialności. Too much. Za dużo.

I zaraz potem, odetchnięta ulgą, ze swobodą czasu na szyji, zainicjowałam bądź odpowiedziałam trzem potencjalnym klientom na prywatne lekcje...

Tak, tak właśnie ze mną jest. Moja dewizja, to nigdy nie martwić się o to, jak trudno będzie pogodzić wszystkie światy i samoloty, aż owe się zlecą i zaatakują. Jeśli chcę coś robić, to poprostu
zapisuję się na lepienie garnków choć prawie nie mam wolnego dnia, podejmuję się kolejnych korków choć nie wyrabiam się z obecnym materiałem, umawiam się z ludziami na obiady choć nie mam zupełnie czasu, biorę się za pisanie książek, czytanie statystyk, układanie nazwy metody naszej, zakładanie naszego bloga i naturalnie pięciu klas z czego płacą mi tylko za trzy....

Tak. To właśnie cała ja. Od stóp do głów. I na nic czytanie Zusego i Rilkego, którzy krzyczą, że najważniejszym w życiu jest poweidzieć NIE do tego wsyzsktiego, czym tak naprawdę nie chcemy się zajmować. Ale czy ja właśnie nie chcę (korki)? A jeśli nie chcę to czy nie muszę (kasa)? Co, jeśli właśnie wszystkiego chcę?

***

Serce w gardle dziś cały dzień. Z niewiadomych tak naprawdę przyczyn. Może minęło zbyt wiele czasu. Może za bardzo to coś mnie intryguje. Jej, kiedy coś mnie intrygowało ostatnim razem?

Więc wciąż został mi Serbski do wciśnięcia. Nie wiem, gdzie, no nie wiem. Ale tak naprawdę bardziej chodzi o to, że rozerwano mnie z serbskim i to bolesny temat. I każde spojrzenie na pomarańczowy segregator - boli. I każde słowo, które chce się pisac po serbsku - nie umie.

Jakie to śmieszne, że nawet język potrafi złamać serce.

Czy moge już iść spać?

Miałam napisać nową lekcję z niemieckiego, ale zupełnie nie mam koncepcji. Przypomnę, że po to odwołałam lekcję, by między innymi napisać nową lekcje z niemieckiego.
Potrzebuję przynajmniej tygodnia na napisanie tego programu całościowo. A świstak siedzi i się ze mnie nabija...

***

Więc jeszcze może jutro wrócę na chwilę, by się pożalić, posmucić, w te progi. Może jeszcze pojutrze, choć to już mało prawdopodobne. I znów zniknę, schowam się bardzo bardzo głęboko do mojej przytulnej ciasnej skorupki niewiary w cuda.


Tymczasem jakkolwiek

dobranoc
koty na noc

No comments:

Post a Comment