Friday, July 6, 2012

Złe(?) sny, jeziora marzeń i piekielne gorąco

Więc od snów zacznę. Choć może nie powinnam tego jednego akurat w ogóle zapisywać. Gdy obudziłam się z ogromnym wysiłkiem o północy, byłam przekonana, że to najgorszy sen w moim życiu. Sen w śnie, w dodatku. Jakkolwiek zdałam sobie sprawę, że po raz pierwszy, jeśli dobrze pamiętam, a przecież raczej właśnie tak było jak pamiętam, udało mi się zaświecić światło w śnie. A wiadomo, że światła w snach nie można kontrolować. Jak jest ciemno, to choćby dom wypełniony był trzema tysiącami żarówek, i tak wszystkie odmawiają posłuszeństwa. Z czasem udało mi się wypracować sobie opanowanie przed paniką z tegoż żarówkowego powodu. Ale niemożność zaświecenia śwaitła nigdy nie jest łatwa.
Tym razem, jakkolwiek, udało się. Aż nie mogę uwierzyć, że zaświeciłam światło i wyzwoliłam się ze złego snu w śnie, to znaczy obudziłam się z owego, a w konsekwencji (choć było niezmiernie trudno) obudziłam się nawet i z tego pierwszego. Więc może to wcale nie był taki zły sen?

Po drugie wciąż oglądam Jezioro marzeń. Tak, wiem, to serial o nastolatkach, czarno-białe charaktery, hollywoodzkie rozwiązania i faceci - królewicze jacyś nierealni. I know. ALE. Nie chodzi, znów, o formę przekazu, lecz o treść, istotę rzeczy. Strachy na lachy, problemy, nieporozumienia, marzenia ściętej głowy - wszystko to samo. Jesteśmy tak powtarzalni, że aż głowa boli. I przede wszystkim nasze emocje i obawy. Tak, co jak co, ale strach, ma wciąż te same wielkie krowie oczy.

A gorąco? Dziś rekord chyba 106 stopniFarenheita. Dla celciuszowców tłumaczę: 41 stopni. Dość ciekawe zjawisko. Samochodowa klima nawet wysiada przy czymś takim. I aż nie wiem, czy nie daje zwyczajnie rady, czy coś ją zbiera na chorobę.
Ten cały upał trzyma świat w jakiejś dziwnej konsternacji. Zadumania? Zdyszania? Zawieszenia? A może wszystkich powyższych.

I tak właśnie. Horoskopy mi się sprawdzają, jak by ktoś sobie dosłownie jaja ze mnie robił. I narzucają mi się gdzieś znikąd, pojawiają się i atakują. Jeśli Mahomet nie chce iść do wróżki, to wróżka przyjdzie do Mahometa...

I na koniec, przychodzi mi do głow tylko jedna piosenka, która nuci mi się od kilku dni:





No comments:

Post a Comment