Tuesday, November 29, 2011

Zima, czynsz i field trip

A dziś przyszło coś podobne do mrozu. Jeszcze nie mróz, bo szyby czyste, ale zimno jak w lodówce. Tylko śniegu brakuje. Ciekawe, czy spadnie w ogóle, po tym jak wreszcie, po dwóch latach ciągłego zasypania i odmiatania samochodu nogą, kupiłam łopatę.

A dziś jakiś smutny trochę dzień. Może jestem poprostu zmęczona... A może papierowy księżyc z nieba spadł, skończył się video film, znów taksówką sama jadę w świat, w którym nie liczy się nic...
Prawdopodobnie najlepiej by było, gdybym położyła się spać. I nie myślała tyle o moich ulubionych gruszkach na sośnie. Bo i po co.

A jutro

jutro dzień w downtown, którego zupełnie nie wiem jak zorganizować. Ach, no właśnie, przecież muszę ułożyć plan zajęć christkindlmarktowych! Eh. Tak, tak właśnie mi się chce. Nie cierpię field tripsów (wycieczek klasowych), bo zupełnie nie wiem, jak je ugryźć. I coraz dziwniej mi może niecierpliwiej z jedną sprawą i bardziej mnie to niepokoi niż cieszy. Bardziej mi zależy?

Gdzie ten śnieg. Mam jechać za choinką a nastrój tak na mnie spada jak białe szczęście owo. Ni huhu. Wciaż nie mogę uwierzyć, że to zima już. Przecież dopiero było lato, we mnei cały czas lato, jakie to dziwne i niedorobione. Nie wiem kto to wymyślił. To napweno jakiś teatr, czas, czas poprostu nie istnieje i skąd to zaskoczenie. Ktoś sobie nagle wymyślił zimę, a może global warming działa i dzieje sie jak w tym filmie i zamarazamy powoli, a wszyscy myślą, że mineło już tyle czasu od lata i zima przyszła.
I tylko jedna rzecz mi nie pasuje: bez przerwy, prawie aż codziennie, jakby się mogło zdawać, musze płacić ten pokręcony czynsz.

Tak. Więc, podsumowując:
- jest zimno
- chyba za bardzo mi zależy na kimś/czymś, na czym zależeć mi nie powinno
- nie wiem, co wymyślić na jutro
- chcę wakacji i skaczę z radości, że zostały tylko dwa tygodnie
- nie lubię, a tęsknię - nie wiem jak to możliwe
- moja konkurencja jest zaś brzydka i co zaś zostanie wybrana??
- przywlekłam w końcu mój pierwszy talerz gliniany i nie wiem czy powiesić jako strach na wróbl ena balkonie czy postawić gdzieś w widocznym miejscu by przypominał mi: nie bierz sie nigdy więcej za rzeczy, w których jesteś tak dobra jak w fizyce i chemii...

Dobra. Idę wymyślać tego field tripa. Grr.

No comments:

Post a Comment