Dzisiejszy ranek zaczal sie tak, jak ostatnio zaczynaja sie moje kazde ranki. Lekkim rozczarowaniem spodziewanym, niewygodnoscia, lekkim takze niewyspaniem. I mantra konieczna na takie chwile: whatever.
Juz coraz lepiej mi idzie, moglabym nawet pomyslec, ze staje sie ekspertem. W whateverowaniu mianowicie. Whateverowanie to moj ostatni najnowszej technologii sposob na rozczarowanie. Na leczneie sie z oczekiwan. Nadziji glupich i komu potrzebnych. Na to glupie uczucie pustki, gdy nie ma meila, ktory mial byc, gdy roznace jak na drozdzach ciasto, opada gwaltownie i staje sie zakalcem. Na ten bol jakis wewnetrzny, tak cichy, ze az przerazajacy.
Na to wszystko - whatever. Wszystko mi jedno. Nema veze. Egal.
I to nie prawda, ze i tak czekam na Twoje slowo.
hmmm jak przestaniesz oczekiwać życie będzie łatwiejsze...to budowanie charakteru a zdziwienie jest dobre, bo zaskakuje. Głowa do góry, na chmury
ReplyDeleteej no toż ja przecież o tym, i że ekspertem już jestem, no. a w chmurach też co jak co ale głowa moja zawsze:)
ReplyDelete