Tuesday, August 10, 2010

Dziadek Do Kotletów

Znalazłam dziś sposób na orzechy, które zakupiłam w smakowitych ilościach bez pomyślunku o dziadku - ciągle łapię się na pewności, że coś posiadam, a to tłuczek do ziemniaków, a to otwieracz do konserw i potem nie mogę się nadziwić, jak nie mogę tych czarodziejstw odszukać w moich archiwach kuchennych. Bo i nie ma ich tam. Pamiętam je skądś innąd, z jakiegoś innego życia; resztę sobie domyśłam - czas i przestrzeń to przecież wciąż dla mnie tylko fikcja i nic nie ma swojej namalcaności oprócz śniegu, uśmiechu, tęsknoty i słowa ulatającego w wiatr...

Więc im tym razem te orzechy bez dziadka - bo przecież mam dziadka, miałam dziadka, namacalność dziadka jest i tak znacznie silniejsza i piękniejsza w opowiadaniu ETA Hoffmanna o owym i królu myszy.
Ale na mojej półce brak egzemplarza opowiadania i brak - jak się okazało - rozgniatacza orzechowego.

Ale przypadek sprawił, że znalazłam... tłuczek do kotletów. Służy fantastycznie i tylko cała moja kuchnia pokryta jest teraz w orzechowych łupinkach...

No comments:

Post a Comment