Monday, April 21, 2014

Medytacja

A właśnie że nie będę o tym myśleć - powtarzam sobie setny raz. I nawet mi się to udaje. Rowery, koty, wykłady, prezentacje, Texasy - jest tyle rzeczy do wymyślenia. Tylko na naukę teorii latania brakuje wiecznie czasu.

Mój żołądek oficjalnie się zbuntował. Może znieść polskie jedzenie tylko przez jeden dzień. Pod koniec drugiego - płacze. Znów go zawiodłam, ledwie zaczęły się goić rany po mleku. Niedługo będę uczulona na wszystko. I może wreszcie wtedy będę moim wymarzonym chudzielcem.

I co dalej?

Ile razy mówiłam, że to już koniec?
Ile razy czułam, że to już koniec?

I zawsze potem, świat zaczynał się od początku.

Ale czy i tym razem się zacznie?

Muszę założyć nowe rury. Tylko nie wiem, jak można założyć nowe rury w bardzo starym budynku z niewymienialnymi rurami. Czy zburzyć cały budynek?

Chyba znów skończyło mi się mleko i coś mi się zdaje, że jutro będzie kawa z kafejki. Może to moja gospodarka, może prawo przyciągania, ale od kilku dni myślałam, że chętnie napiłabym się znów tej kawy. Bo dobra jest.

Może powinnam się poddać, zupełnie zrezygnować. Eh, ta moja upartość i nieustępliwość wieczna niepokonana. Nigdy się nie poddaję.


Co za idiotyzm.




No comments:

Post a Comment