Sunday, April 20, 2014

Dzień Słońca

Niedziela. Day of Sun. W gdzie niegdzie po kątach pada deszcz.

Sama nie wiem, jak powinnam się czuć. Żałować? Bać się? Szukać ratunku? Nie wiem. Przecież nie ma złych decyzji. Przecież nigdy nie wybieramy źle, nawet jeśli w danej chwili tak nam się wydaje.

Obijam się o ściany. Zapomniałam wszystkiego, co miałam zrobić. Mogłam dziś latać, mogło być pięknie. Ale nie latałam. Zrezygnowałam. Poddałam się. Może to lepiej, bo będzie czas na ostudzenie.

Czy wszystko zawaliłam? Czy jeśli miałam co zawalić jednak to mogłabym zawalić to tak idiotyczną rzeczą.

Nie wiem, którędy iść. Nie wiem, jak szybko. Czy nie iść wcale.

Bilet do Texasu zakupiony. Mam okazję to wykorzystać i zemścić się. Tylko nie wiem do końca na kim byłaby to zemsta. Szukam ratunku, pocieszenia, zawrotu głowy z innej strony, ale kiepsko mi to wychodzi. Z taką wibracją zresztą co mogłoby wyjść dobrze.

Jeszcze tak daleko do PMSu, a tak mi smutno. Może to tylko zmęczenie. Może mi przejdzie.

A tymczasem... byle do jutra...


No comments:

Post a Comment