Thursday, August 22, 2013

Jaki piękny deszcz!

Gdy zajechałam na lotnisko, nie wierzyłam, że będziemy latać. Ale jakie to miało znaczenie, skoro już tam byłam. I co? I musze przyznać, że latanie w deszczu ma niezwykły urok. A może to deszcz miał urok. A może latanie samo w sobie. A może wszystko razem.

Nauczyłam się dziś abrdzo wielu rzeczy. A z dziwięciu lądowań moich było... aż pięć i pół. I tak już coraz ładniej siadam Rybcię na pasie startowym i coraz bardziej Rybcia mnie chyba lubi za to. Jak to napisał Bach - kochaj samolot i traktuj go z szacunkiem i nie krzywdź, a odwdzięczy ci się tym samym.

Jadąc na lotnisko przypomniałam sobie mały epizod z dzieciństwa - huśtawkę, która wciąż stoi w prawie tym samym miejscu. Ot przypomniałam sobie, jak bujałam się na huśtawce i udawałam, że...

latam.

I jak mogłam przed tym uciec?

Nie mogłam. I dlatego jestem tu gdzie jestem. Tylko szkoda, że T. i K. to jedyni ludzie, którzy to rozumieją. No może jeszcze G.

Więc dziś był piękny dzień. I deszcz, choć przecież zawsze piękny, nabrał dziś jeszcze piękniejszego piękna. I co?

I wszystko jest cudowne. I świat jest znów piękny. I czuję tak ogromną ulgę!! Tak dobrze, tak niezwykle dobrze jest czuć się dobrze, jest być pozytywnym i postanowić sobie, że jest dobrze i jakkolwiek jest naprawdę, to i tak czuć się wspaniale. To taka olbrzymia ulga nie zamartwiać się i nie smucić się. Hicks ma rację, jesteśmy stworzeni by być szczęśliwymi, a nie smutaskami na kółkach.

Dlatego od dziś jestem już tylko szczęśliwa.


No comments:

Post a Comment