Monday, August 12, 2013

Godoty i głupoty

Jestem typem penelopskim. Potrafię czekać wiekami na telefony, wiadomości, czy może bardziej nietelfony i nieoddzwaniania. Tak, tak jakoś już się w to wciągnęłam, że prawo przyciągania funduje mi tych czekań całe mnóstwo. I na nic błaganie, by przestało, by to się skończyło. Na nic.

Coś nawet nie chce mi się iść dziś spać. Dziwny dzień, popłakujący jakiś, ale ogólnie kończy się dobrze. W środę szybowce. I serce pokiereszowane już podratowane trochę i jest nadzieja, że może nawet się zagoi. Choć czy taki dziurawiec jest w stanie się zagoić.

Rozglądam się dziś po moim mieszkaniu i myślę sobie - smutny trochę ten luksus, gdy nie ma go z kim dzielić. popieprzona ludzka natura, ludzi jej się zachciewa, dzielenia jakiegoś. Co się ze mną stało, przecież tak bardzo cieszyłam się dotąd świętym spokojem.

Zwalam wszystko na metraż, a co.

No i po co ja tu to przyszłam? Ponarzekać? A tak, chyba tak. Połudzić się, że warto czekać? Nie myślę. Skrętu kiszek można się dorobić i tyle.

Lepiej się pozachwycam. Bo przecież mimo wszystko, pięknie jest. Deszczowo pięknie dziś. Pachnąco. Pralka chuczy i jakie to szczęście, że jest w mieszkanku. Spłuczka naprawiona. Poćwiczone. Garnki wymyte. Pięknie jest. I nie będzie żadnego tylko, żeby...

Pięknie jest.


No comments:

Post a Comment