Saturday, April 7, 2012

Ucieczki i sny

Więc uciekłam. Chciałam uciec, szukałam wymówki, znalazłam. Co prawda po drodze nabrałam ochoty na uczestnictwo w przedstawieniu, bo tak trochę to jednak chyba to przedstawienie lubię, tych ludzi, przynajmniej gospodarzy. Ale świadomość uczestnictwa pojedynczego wśród samych podwójnych egzemplarzy boli zbyt mocno. Ale trudno to zrozumieć temu, kto nie był w takiej sytuacji chociaż pięć razy. I nagle znalazłam drugi egzemplarz, dopełnienie, ten brakujący element, który zmieniałby tak wiele.

Ale dopełnienie mimo podchodów i delikatnych próśb nie zostało zaproszone. Może nie jestem znaczącym elementem w układance, jeśli jestem dopełniona, może tylko jako samotna oferma mam tam miejsce bytu.

Trudno. Co robić.

Na polu słońce. Świeci od rana bezustannie, choć smutki pałętają się po świecie. Na to słońce tu zawsze można liczyć. Obejrzałam ostatni odcinek Skrzydeł, gdzie wreszcie się prawie wszystkim jakoś udaje i wreszcie doświadczyłam katharis. To doprawdy nieludzkie kazać człowiekowi czekać na katharsis 8 długich sezonów. No ale na szczęście przyszło. I od razu tak miło. Może jednak potrzebujemy tych happy endów.

A dziś przemiły przeuroczy sen. Niezwykle niemożliwy, ale czuł się pięknie w śnie. A. zapodziany gdzieś u mnie, czarujący dokładnie w taki sposób, w jaki facet ma być czarujący. I zastanawiam się skąd mi się w zasadzie wzięło myślenie o A. I po co. Przecież i tak nic w związku z tym.

A teraz pora wziąć się do pracy, poukładać listy i kartki, powypełniać formularze. Czy to przez Skrzydła czy ostatnie wydarzenia nie mogę się nagle pozbyc wrażenia zbliżającego się jakiegoś wielkiego przełomu. I sama nie wiem, co się dzieje, czy to tak rzeczywiście, czy tylko mi się wydaje.

Ale to nic. Świat jest, przecież, tylko ucieczką przed ucieczką, tak, żebyśmy znaleźli się dokładnie w tym miejscu, w którym być mamy.




No comments:

Post a Comment