Friday, December 3, 2010

Niektóre uczucia nigdy nie odchodzą, choćby nam się zdawało, że są zaledwie muśnięciem tęczy.

Widzę gwiazdki na niebie
któż ich nie widzi
są w młynkach do kawy
pachnące wieki
zastanawiam sie o co chodzi
od początku o miłość

Czasem aż nie mogę w to uwierzyć, jak prosto jest skonstruowane nasze życie. Ot jedna sprawa i tyle. Nie jakieś tam kariery, sławy, kasa. Yy.

Ciepło dziś u nas. Jak jesień znów. Jeden snieżek gdzies się zaplątał po drodze i znikł. Ale to tylko powierzchowność bo we mnie zasypana cała dusza. Chowa się pod ta pierzyną i udaje ciepłą przytulną zimę. Nie, nie chodzi o zimę zimorę. Yy.

Czytam Krzysia. Łaknę książek, wierszy, słów, słów, słów... Rysuję te moje, ale one takie niedoskonałe, takie zagubione, dosłowne czasem az za bardzo (no bo co zorbić, jak już wreszcie wiem), zakręcone dookoła firanek.

Firanek...

***

Więc tak to się dzieje. Ta ciemka zagubiona w żyrandolu albo karniszu - kto to wie - w końcu sie poddaje i przestaje walczyć. Rozumie wreszcie, że to i tak nie ma sensu. Zmęczyła się tym kopaniem, obrażaniem, milczeniem, wieszaniem fochów na klamkach i lodówkach zamiast magnesów... powtarzaniem sobie codziennie: i am over i am done i am over i am...

usiadła wreszcie spokojnie i przyznała się samej sobie do wszystkiego. I dała sobie spokój. I wybaczyła sobie niezapominalność i nieprzechodzoność. I zrozumiała.

I leży sobie ćma na lampie i grzeje się w jej cieple.

No comments:

Post a Comment