A dziś wyciągnęła mnie z zaspanego za ciepłego łóżka mała gałązka drzewa za oknem. Ale jaka gałązka! Zupełnie biała, pogrubiona 35 razy śnieżnym puchem. I odrazu niewyłażalność z ciepłego łóżeczka zmaieniła mi się w uśmiech.
Śnieg. Najprzytulniejsza rzecz na świecie, której w zasadzie nie da się przytuić, albo może nie polecane jest. Śnieg.
I lenistwo oplata w ten piękny zimowy sposób, ale i marzenia robienia mnóstwa rzeczy, podbijania całego świata.
I ja co?
I ja marzę.
A o czym?
O śnieżnej bitwie, aniołach śniegowych, bitwach obiecanych, łyżwach i gorącym winie zaraz po.
I w sumie to nawet już nie takie ważne, że to pstre mrzonki i marzonki. W sumie nawet nie.
Ważne,
że śnieg.
No comments:
Post a Comment