Friday, June 25, 2010

A dziś

ucieszyłam się na śniadanie. Jak ja lubię moje słynne śniadanie! Te jajka i ten bekon, eh... Wiem, wiem, naprawdę już muszę schudnąć. Sprawa robi się conajmniej poważna i poważnie szkodzi mojemu libido i mojej szafie, a w związku z tym również moim finansom. Tzn. temu cieniowi moich finansów.

Dziś postanowiłam wziąść się do roboty. Tylko właśnie nie wiem zupełnie od czego zacząć. Tworzenie swojego własnego świata nie jest łatwe.

Przestraszyłam się wczoraj samotności. Nagle zdałam sobie sprawę, że to już ponad rok. I nawet nie zaszalałam randkowo-flingowo. No, oprócz B. Ale to było takie nieporozumienie. Nagle wracam do korzeni - przypominam sobie, jak nigdy nie chciało mi się bawić w bullshit. Jak nigdy nei chciało mi sie spotykać i zadawać w ogóle z kimś, z kim i tak wiedziałam że nie zajdę daleko.

A mimo to zachciewa mi się flingu. I czy to przez strach przed samotnością, czy to przez tęsknotę za K., za P.... Czy to prawdziwa tęsknota.

Życie kobiety niezależnej bywa trickowe. Kobieta niezależna może budzić się bowiem każdego dnia i na nowo odkrywać, jak bardzo cieszą ją jajka na bekonie, których nie może się doczekać już od poprzedniego wieczora. Jak bardzo rozkładają ją na łopatki wiewióry za oknem uganiające się za sobą jak wariatki (i wariaci), jak wiele daje jej spełnienia zarażenie kogoś językowymi pasjami kolejnymi. Albo piosenką "A ja wolę moją mamę". Albo wierszykiem o Dyziu Marzycielu.

Jak otwarcie rankiem balkonu zdaje się otwarciem całego świata.

I jak zapach orzechowej kawy delikatnie otwiera zaciekawione życiem wciąż oczy.

A jednak w tej całej szczęśliwości; w tym całym zachwycie nauką, którą kobieta niezależna nie może się najeść, w całym planowaniu miliona rzeczy, które unoszą ją przynajmniej pół długiego metra nad ziemię - w tym całym szczęściu i niepotrzebowaniu nikogo doń, odzywa się czasem ta tęsknota. I kobieta niezależna nie potrafi tej tęsknoty zidentyfikować. Czy jest to tęsknota rzeczywista? Czy jest to tęsknota za K.? Czy jest to tęsknota za P.? I jak możliwe są dwie tęsknoty na raz? I czy jedna jest może tą drugą tak naprawdę, ale przebrana w tą pierwszą? I czy nie są one obie tak naprawdę tęsknotą poprostu za m....

A może to zupełnie nie jest tęsknota. To znaczy, jakaś malutka rzeczywista tęsknota za K. i za P., tak, ale poza tym, poza tym wszystkim to może nawet wcale nie jest ta właściwa tęsknota za m., lecz głupi, tak bardzo niepasujący do kobiety niezależnej, a jednak tak silnie nieodstępujący jej na krok - strach. Strach, uwarunkowany społecznie, uwarunkowany podwójnością dookoła, światem, "gdzie życie tak naturalnie łączy się z życiem..." - strach, że zostało tak mało czasu, minęło tak dużo, a kobieta niezależna wciąż "buduje sobie samotność" i w dodatku całkiem ją lubi...

No comments:

Post a Comment