Wednesday, May 9, 2012

The final count down

Odliczanie na ostatnim etapie. Aż lekkie drżenie przypałętuje mi się od czasu do czasu gdzies poniekąd nieopodal. Pakuje w głowie walizki, które dopiero zamierzam kupić, myślę, gdzie to a gdzie tamto i co będe robić w samolocie. Milion książek na liście, tylko kasy brak na koncie haha. Ale to nic.

Niestety pogoda nie zapowiada się pozytywnie. No ale to już chyba nromalne w Polandii, że deszczowo i pochmurno. Cóż, posiedze w domu, poobijam się o ściany, pomaluję fortepiany...

W głowie mnóstwo planów na po. Czy to już reinkarnacja popodróżna na zaledwie myśl o odpocznku? Czy ja poprostu nie umiem się poprostu wyłączyć i cały czas muszę nakręcać, planować, kombinować. Próbuję się uspokoić, ostudzić, przenieść myśli, plany i odpowiedzielności na po, ale ciężko. Najciężej z marzeniami o grillach i tych innych. Nieprzytomne.

I gdyby tylko to gardlo zechciało mnie łaskawie nie boleć! Zupełnie nie rozumiem, jak można się tak panoszyć, co za idiotyczny wirus! Jakiś spisek dosłownie, kompletny i nieopanowany.

Hm, w zasadzie, jak tak się nad tym zastanowię, to więcej planów mam na po niż na wakacje. Czy ja jestem normalna. Nie wstawiam pytajnika, bo naturalnie wszyscy znamy odpowiedź.


No comments:

Post a Comment