Załamał ręce po szalem.
Tak pobladłeś - co z tobą, miły?
To dlatego, że ciężkim żalem
I goryczą ją dziś napełniłem.
Wyszła chwiejąc się... Jak zapomnieć?
Twarz ściągnięta bólem, złamana...
Bez poręczy zbiegłem nieprzytomnie
I pobiegłem za nią do bramy.
Zadyszany krzyknąłem: "To żarty!"
Żarty wszystko! Umrę - zostań przy mnie!"
Ona cicho, z uśmiechem pogardy
Powiedziała: "Nie stój na zimnie".
Tak pobladłeś - co z tobą, miły?
To dlatego, że ciężkim żalem
I goryczą ją dziś napełniłem.
Wyszła chwiejąc się... Jak zapomnieć?
Twarz ściągnięta bólem, złamana...
Bez poręczy zbiegłem nieprzytomnie
I pobiegłem za nią do bramy.
Zadyszany krzyknąłem: "To żarty!"
Żarty wszystko! Umrę - zostań przy mnie!"
Ona cicho, z uśmiechem pogardy
Powiedziała: "Nie stój na zimnie".
No comments:
Post a Comment