Sunday, September 29, 2013

Robust!

I gdzie o tym napisać, komu powiedzieć, jak powiedzieć. Ci co by zrozumieli, są zbyt zmęczeni słuchaniem już, ci, co nie są, nie zrozumieją. Zresztą i tak nikt nie odbiera dziś telefonu.

Chmury, pola, traktory, niebo, tyle nieba! I to absolutnie nieziemskie, podniebne uczucie podniebnej nieziemskości. Czy ktoś mi zapomniał dać skrzydeł? Czy w poprzednim życiu byłam ptakiem i w tym chciałam zobaczyć czy zycie w ogóle jest możliwe bez skrzydeł? Ale... skrzydła przecież mam, różowe, dziś pomalowane na niebiesko. Jedno anielskie na szyji, bez którego nigdzie na latanie się nie ruszam. Drugie mnie nosi do nieba.

Do tej pory wiedziałam, że akrobatyka jest niesamowita, piorunująca, rozbrajająca. Dziś wiem już, że jest... niezwykle piękna. I czy mogę winić K. za aspołeczność? Za jego nieistnienie dla świata? Nie mogę.

I jak tu teraz żyć. Odmienionym. Innym. Podchmurnym. Jak można być w niebie i wrócić na ziemię. Moje stokrotki się nie sprawdzają. Nie wiedziałam. Myliłam się. Nie wiedziałam, jak to jest latać. Nie zdawałam sobie sprawy, że gdy raz znajdzie się w niebie, to już nie można wrócić. Po prostu się nie da. Tęsknota do stokrotek... coż nie dorasta do chmur tęsknocie do nieba.

I jedyne ziemskie, które jest na miarę niebiaskiego, choć może dlatego, że wiąże się jednak z lataniem wciąż, to to, że jestem

robustes Mädchen.


No comments:

Post a Comment