Rower
stoi mi wciąż w przedpokoju - nazwijmy to umownie - i nie chce się znieść do auta, żeby jakoś wyglądać mógł i ten umowny przedpokój i to auto, też umowne?
Rysuję dziś niewyspanie i lekką tęsknotę. Ciężka noc zjaw i strachów na lachy oraz trzęsienia ziemi znów. Co jest z tymi trzęsieniami ziemi ostatnio no co. Nie wiem, jak ja to robię, że potrafię bać się tych lachów ciągle, od dzieciństwa, zupełnie tak samo. Nigdy z tego nie wyrosłam, nigdy nie dotarłam do jakiegoś: "ej, wejże, to dyć ćmoje boje". No i jeszcze to trzęsienie, którego pewnie nikt inny nie zauważył.
No i snuję się tak dziś z kąta w kąt, z myśli w myśl i wysnuć się nie mogę. I wielka serbska knjiga leży przede mną i nagle nie mam zupełnie energii zabrać się za nią i rozkochiwać dalej w serbskim moim...
I tęsknię.
No comments:
Post a Comment